Читать книгу: «Gromiwoja», страница 5
SCENA DZIEWIĘTNASTA
Kinesjas, Gromiwoja.
KINESJAS
Do kroćset, jaki skurcz mnie pręży, męczy,
Jakbyś mnie rozpiął na tortur obręczy!
GROMIWOJA
Hej, kto w obrębie czat stoi?
KINESJAS
Swój stoi!
GROMIWOJA
Czy mąż?
KINESJAS
Niestety!
GROMIWOJA
Precz od tych podwoi!
KINESJAS
Kto mi precz każe? Ktoś ty?
GROMIWOJA
Straż zamkowa!
KINESJAS
Na bogi klnę cię, wołaj tu Myrriny!
GROMIWOJA
Dobryś, Myrriny – a z jakiej przyczyny?
KINESJAS
GROMIWOJA
z nagłą, uprzedzającą grzecznością
Witaj nam, gościu, ciebie sława goni!
Imię twe dobrze znane w naszym kole:
Ciebie twa żona przy biesiadnym stole
Wspomina czule przy każdym ust kąsku,
Czy to jest jajko, jabłuszko, brzoskwinia,
Mówi: „To dla mnie, cóż dla mego Kinia?”
KINESJAS
Boże – gdzież ona…?
GROMIWOJA
Gdy mowa o mężach
Naszych, w tej chwili chełpi się twa żona:
„Z Kineczkiem moim równać ich nie mogę!”
KINESJAS
Idź ją zawołać!
GROMIWOJA
A dasz co za drogę?
KINESJAS
Gdy zechcesz, dam ci ten gwoździk, tu, oto:
Co mam, to daję z najszczerszą ochotą!
GROMIWOJA
Więc zgoda, idę.
KINESJAS
Spiesz się, leć, mój kwiecie!
Wżdy209 mnie nie cieszy nic a nic na świecie,
Odkąd odeszła ona z mego domu!
Już w progu żre mnie smutek i ciemięży,
Gdzie spojrzę, pustki, nuda: jeść nie mogę,
Apetyt tracę, bo mnie krzepa pręży!
SCENA DWUDZIESTA
Z Przedsieni wychodzą Gromiwoja i Myrrine, żywo ze sobą namawiając.
MYRRINE
Kocham go, kocham, lecz mojej pieszczoty
Nie chce, więc po co mnie ciągniesz, niebogę?
KINESJAS
wyrywając się naprzód
Co ty wyrabiasz, Miro, skarbie zloty?
Zejdź do mnie, słodka!
MYRRINE
Żywie Zeus, nie mogę!
KINESJAS
Jak to, Mireczko, do mnie zejdź, o nieba!
MYRRINE
Po co mnie wołasz, wszak ci nic nie trzeba!
KINESJAS
Mnie nic nie trzeba, mnie, wcieleniu nędzy?
MYRRINE
Bądź zdrów!
chce odejść
KINESJAS
Stój, słuchaj! Może ciebie prędzej
Wzruszy to dziecię! Synku, proś mamusi!
Niewolnik Manes podnosi chłopczyka, Myrrine śmieje się do dziecka.
CHŁOPCZYK
Mama – mamusia – do mamy – mamusi!
KINESJAS
oburzony
Więc nawet dziecko zejść cię nie przymusi?!
Sześć dni nie myte, nie ssało – biedota!
Ulitujże się!
pauza
MYRRINE
Toć się lituję, lecz ojciec niecnota
Nie ma litości nad nim…
KINESJAS
ostro
Zejdź do dziecka!
MYRRINE
bardzo poważnie
O serce matki, ty mi tu zejść każesz!
schodzi po stopniach, odbiera i pieści malca
KINESJAS
do siebie – stojąc obok
Wydaje mi się, jakby znacznie młodsza
I jakiś wabik i wdzięk od niej bije,
A że się dąsa i zadziera noska,
To tylko przez to będzie… jeszcze słodsza!
MYRRINE
całuje dziecię
Synku mój złoty, złego tatki dziecię!
Daj pysia mamie, twój całus – najmilszy!
KINESJAS
zaczyna ją ściskać
Porzuć, złośnico, grymasy raz przecie!
Nie słuchaj innych kobiet! Nie truj życia
I mnie, i sobie!
MYRRINE
daje mu klapsa
No – ręce przy sobie!
KINESJAS
MYRRINE
oschle
Mało mnie obchodzi.
KINESJAS
Mało, że twoją wełnę ukochaną
Kury rozwłóczą?
MYRRINE
Tak, mój panie, mało.
KINESJAS
Lecz Afrodycie nic się nie dostało,
Mireczko, od nas tak dawno w ofierze!
To grzech; wróć do dom!
MYRRINE
Nigdy, aż przymierze
Zawrzecie oraz wojnę skasujecie!
KINESJAS
Owszem, precz z wojną, jeśli tak wypadnie…
MYRRINE
Owszem, w dom wrócę, jeżeli tak padnie —
Teraz pamiętaj, żem się zaprzysięgła!
KINESJAS
Jednak raz przecie pójdź w moje ramiona!
MYRRINE
O nie, choć kocha, ubóstwia cię żona!
KINESJAS
Kochasz, więc kładź się tu, mirtowy kwiecie!
MYRRINE
Jakiś ty śmieszny: patrzy na nas dziecię!
KINESJAS
ogląda się za Manesem
A prawda: Manes, wynieś mi je zaraz!
Manes odbiera od Myrrinydziecię i odchodzi: malec się drze przeraźliwie
Oto już znikli: znikł i twój ambaras,
Więc kładź się zaraz!
MYRRINE
Ależ gdzie, mój kocie,
Gdzież by to zrobić?
KINESJAS
MYRRINE
Nie chcę nieczysta wracać w Gród, osiełku!
KINESJAS
MYRRINE
Daną przysięgę mam złamać, pokuso?
KINESJAS
Ja winę biorę: co ci tam przysięga!
MYRRINE
Przyniosę… leżak…
KINESJAS
MYRRINE
wybiega
KINESJAS
zacierając ręce, biega żywo – podryga
Strasznie mnie, widać, kocha moja żonka!
MYRRINE
wbiega ze składanym leżakiem, rozkładają go oboje
KINESJAS
kładąc się na leżak
Jakie rogoże? Nie chcę…
MYRRINE
Lecz, mój Boże,
Niedobrze, brzydko, tak na samych paskach…
KINESJAS
Daj choć ust, luba!
MYRRINE
chyląc usta
Masz…
wybiega
KINESJAS
smakując
Mnia, mnia… jestem w łaskach!
MYRRINE
wnosząc rogóżkę
Mam już rogóżkę! Teraz cię popieszczę.
W mig zdejmę szatki… czegoś nie ma jeszcze…
Poduszki!
KINESJAS
Nie chcę, po jakiego licha?
MYRRINE
wybiegając
Ja chcę, rozumiesz?
KINESJAS
do siebie – spocony i zmęczony – rozciąga się na łożu
Już człek ledwie dycha…
MYRRINE
wnosząc poduszkę
Wstań, podnieś główkę! Masz wszystko, niecnoto!
KINESJAS
Tak – to już wszystko. Pójdź tu, moje złoto!
MYRRINE
Odpinam pasek – lecz pomnij łaskawie,
Byś żonie nie zawiódł w tej przymierza sprawie!
KINESJAS
Wpierw trupem padnę!
MYRRINE
KINESJAS
zniecierpliwiony
Po co wojłoka? chcę d…; znów zwłoka!
MYRRINE
wybiegając
Nie bój się; dam ci… wrócę, nie ucieknę!
KINESJAS
z pasją
Kobieto, ja się przez ten wojłok wścieknę!
MYRRINE
wnosząc wojłok
Powstań!
KINESJAS
wstaje
Już dawno czeka ten powstaniec…
MYRRINE
nakrywając go wojłokiem
Chcesz, dam wonności?
KINESJAS
ocierając pot
Miro – skończ katusze!
MYRRINE
O Afrodyto, chcesz, czy nie chcesz, muszę!
KINESJAS
zrezygnowany
Wszechmocny Zeusie, lejcie się wonności!
MYRRINE
odtykając flakon
Wystaw tu dłonie i namaszczaj skronie!
KINESJAS
z gestem odrazy
Pfe, twój olejek – nabawił mnie mdłości,
Ależ to zapach – wcale nie godowy…
MYRRINE
Daruj pomyłkę… to balsam pieprzowy…
wybiega po inny olejek
KINESJAS
Wyborny, zostaw, stój, szalona!
MYRRINE
wybiegając
Bredzi!
KINESJAS
sam
By zdechł ten łajdak, co olejki cedzi!
MYRRINE
wraca z alabastrowym słoikiem
Masz tu ten słojek.
KINESJAS
z rozpaczą
Mam i ja…. dla ciebie…
Wżdy raz się połóż; przez bóstwa na niebie —
Nie noś nic, nie męcz!
MYRRINE
Zgoda, na Artemis!
Właśnie sandały zdejmę. Lecz mój drogi,
Daj za przymierzem głos!
KINESJAS
Tak, prze-bogi,
Na radzie… podam… wniosek!…
Myrrine robi przesadny – szyderski dyg i ucieka w Przedsienie.
SCENA DWUDZIESTA PIERWSZA
Kinesjas, Chór Starców.
KINESJAS
gapi się przez chwilę – osłupiały
Zabiła mnie na śmierć żona,
Na proch i na sieczkę starła,
Żywcem odarła
I poszła sobie na Zamek!
Och, kogóż teraz obłapię w ramiona,
Gdy najpiękniejsza ze wszystkich stracona?
Jakże ten drobiazg nakarmię, napoję?
Hej, Lisipiesek217, przyjdź na prośby moje,
Sprzedaj mi jednę z twych mamek!
STRYMODOROS
Och, jaka boleść targa twą duszę,
Podle zdradzony biedaku!
Tak mi cię żal, nieboraku!
Ajaj, kto strzyma takie katusze?
Mieć takie lędźwie potężne,
Tylą urodę i takie człony
I biodra jędrne, półkule prężne,
A nie móc ściskać co rano żony?
KINESJAS
O Zeusie, ratuj! Ten skurcz szalony!
DRAKES
Zaprawdę, tobie zadała te męki
Ta szelma, potwór wcielony!
KINESJAS
Nie mów tak! Kocham i wielbię jej wdzięki!
STRYMODOROS
Jakie tam wdzięki! Ot, szelma podła!
wznosi ręce do modlitwy, za nim cały Chór Starców
Zeusie, nasz Panie!
Obyś ją porwał, jak drzewo suche,
Uniósł wichurą, skręcił w orkanie,
Gnał w podniebną zawieruchę,
A potem puścił! Niech leci na ziemskie padoły
I niespodzianie
Niech się nabije na czyj… kulas goły!
SCENA DWUDZIESTA DRUGA
Herold lakoński, Senator, Chóry.
HEROLD
mąż wspaniale zbudowany, kontrast smukłych i zgrabnych Ateńczyków. Na głowie wieniec oliwny, na ramionach powłoka purpurowa, sandały zakurzone z drogi, pod chlamidą sterczy fallos
SENATOR
HEROLD
SENATOR
Tak? A pod pachą masz nadziak schowany!
HEROLD
Nic nie mam.
SENATOR
Patrzysz, jako wilk złapany,
Co pchasz pod delię? Czyś zochwaciał w drodze?
HEROLD
Hej, wiera Boże, to człek głupi srodze!
SENATOR
pokazując fallos
Co ci to, łotrze, tak furkło do góry?
HEROLD
Nic, na Kastora! Przestańcie pleść bzdury!
SENATOR
dotyka fallosa
A to co znaczy?
HEROLD
SENATOR
Patrz, u mnie także lakońska buława!
Mów prawdę: wiem już, jaka to jest sprawa!
Ha, jak tam stoją interesy w Sparcie?
HEROLD
Okropnie stoją; mam ci rzec otwarcie —
Sparta i wszyscy związkowi otęgli!
SENATOR
HEROLD
Nie – to przez Lampitę,
Za nią zaś wszystkie spartańskie kobiety
Razem, jak klacze wypuszczone z mety,
Hejże na chłopów, hej gnać precz od łoży!
SENATOR
drwiąco
Jakże wam teraz?
HEROLD
Eh, psom nie jest gorzej!
Łazim po mieście w kuczki, jak z świecznikiem
Pod wiatr: lecz baby nie wdają się z nikim
Nie dają nawet dotknąć się mirteczków,
Aż przódziej wszyscy jednowolną radą
Mir uchwalimy i zładzim z Helladą.
SENATOR
bijąc się w czoło – do widzów
Widać, ze wszystkich stron świata płeć biała
W tym się sprzysięgła; to rzecz zrozumiała…
do Herolda
Ty wróć natychmiast, daj wniosek, by w sprawie
Miru przybyli tu pełnomocnicy,
Ja zaś to samo wniosę na wietnicy,
Rzecz popierając tym kulasem oto!
HEROLD
Na skrzydłach lecę, wżdy słowa twe… złoto.
Wychodzą – równocześnie jeden na lewo – drugi na prawo.
SCENA DWUDZIESTA TRZECIA
Chóry oba.
STRYMODOROS
Łatwiej zwalczyć bohatera,
Łatwiej ognia stłumić żary,
Niż kobietę… Wżdy pantera
Nie jest gorsza od tej starej!
pokazuje palcem Stratyllidę
STRATYLLIDA
Tak? Więc jawnie to przyznajesz,
A przede mną chcesz grać zucha
Lubo224 mógłbyś, ty nicponiu,
We mnie mieć wiernego druha?
STRYMODOROS
Nie – przenigdy! Ja od młodu
Nienawidzę kobiet rodu!
STRATYLLIDA
Owszem, jak chcesz, ty pokuso!
Lecz nie mogę patrzeć na to,
Żeś tak zaodziany kuso…
Pozwól, zbliżę się do ciebie
I okryję twoje ziobra!
odziewa go opończą, wszystkie robią to samo innym starcom
STRYMODOROS
z podzięką
Żywie Zeus, ty jesteś dobra!
STRATYLLIDA
Teraz poznać, żeś mężczyzna,
Śmieszna znikła już golizna.
Gdy nie będziesz mi dokuczał,
To ci wyjmę zgrabnie z oka
Lekką ręką tego… smoka,
Który wlazł tam, no… i pląsa.
STRYMODOROS
Ach, od dawna już mnie kąsa
Ten kąsyliarz zatracony:
A pochwyć go w swoje szpony,
Potem pokaż tu acana!
Przecież on mnie gryzie w oko,
Przebóg, od samego rana!
STRATYLLIDA
Więc wyświadczę ci tę łaskę,
Chociaż jesteś szaławiła.
majstruje mu koło oka
Zeusie, jakaż pod powiekę
Twoją bestia się zaryła!
wyciągła i pokazuje
STRYMODOROS
Wydobyłaś go tak cudnie,
Choć się wkopał jako w studnie,
Lecz gdy teraz, na Demetrę,
Wyjęt został, łzy mkną ciurkiem!
STRATYLLIDA
Więc ci jeszcze łzy obetrę,
A choć jesteś znanym gburkiem
Pocałuję!
STRYMODOROS
Nie – nie całuj!
STRATYLLIDA
całuje go, a za nią każda innego
Chcesz, czy nie chcesz, pocałuję!
STRYMODOROS
odmłodzony
A niechże was gęś podepce,
Wy łasice, wy przychlebce!
Prawdę ano mówi stare,
Niezrównane porzekadło,
„Źle na świecie z łotrzycami,
Ale gorzej, gdyśmy sami!”
STRATYLLIDA
Więc ci teraz tu ślubuję,
Krzywdy wam po życia kres
Nie wyrządzać: również czuję,
Że nie chcecie moich łez!
Razem teraz będziem stać,
Zgodnie gromkie pieśni piać!
CHÓR STARCÓW
Strofa (Śpiew)
Nie szykujem się psotnie
Światu gorzkich prawd prawić,
Ani szydzić zeń;
Wszystko zrobim odwrotnie:
Będziem czynić i jawić
Samo tylko wesele,
Mamy bowiem za wiele
Tych bolesnych udręczeń,
Które niesie dzień!
Niechaj więc męże, kobiety, wdówki,
Szczerze wyjawią, czy im nie trzeba
Gotówki,
Może tak dwie, trzy stówki?
Gdyż mamy tego huk,
Trzos koło trzosa!
A gdy tam kiedyś pokój powróci,
Co kto pożyczył, to wtedy… figa,
Niechaj nie płaci nic,
Ani pół grosza!
CHÓR BIAŁOGŁÓW
Antystrofa (Odśpiew)
W goście do nas przyjadą
Urodziwe junaki,
Karystyjska226 młódź
Więc przyjmę ich z paradą,
Groch, pieczone prosiaki,
Że aż zapach czuć!
Prawda? Same przysmaki
Na biesiadę dam,
Bo to śliczne chłopaki!
Ślinka idzie wam?
I wy też przyjdźcie do nas w gościnę,
Ale się z dziatwą wykąpcie doma,
Z godzinę
Przedtem, a dziarską minę
Przybrawszy, walcie w dom!
Nie pytający
O nic nikogo pchajcie się żwawo,
Jakbyście mieli ku temu prawo,
Jakoże u nas
Zawarte drzwi
Na spusty trzy!
SCENA DWUDZIESTA CZWARTA
Wchodzą posłowie spartańscy, ubrani śmiesznie: na biodrach ochronne „półkoszki”, jakby krótkie krynoliny na fallosy; na ramionach chlajny-dzianice zakasane wysoko.
Chór Starców, Pełnomocnik Spartański.
CHÓR
Baczność! Idą już ze Sparty,
Wykręciwszy w górę wąsa,
Ichmość posły, a na biodrach
Coś im, jakby w kojcach, pląsa!
STRYMODOROS
do Spartan
Witamy, czołem, Mości Lakonowie!
Jakże się macie – mówcie, goście moi!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Co bych ta siła gwarzył, Waszmościowie,
Dyć sami widzą, jako nam rzecz stoi.
STRYMODOROS
Ba! Ta zaraza okrutnie was spręża,
Gorączka, zda się, jeszcze się natęża?
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Ukazuje się orszak poselstwa ateńskiego również ze sterczącymi fallosami.
STRYMODOROS
Patrz, oto idą nasi pramieścice!
Jak na boisku podgięli dzianice;
Folgując łonom, odsłonili brzuchy,
A mają strasznie zapaśnicze ruchy!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Kto wie, niech gada, gdzie jest Gromiwoja!?
Patrzcie, co może spotkać biednych ludzi!
STRYMODOROS
Oj, ten wasz pomór, to brat owej dżumy!
Czy was tak świtem jakiś skurcz nie budzi?
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Byleby świtem… lecz zawsze i wszędzie,
I jeśli zaraz przymierza nie będzie,
To nie ma rady, li228 zad Klejstenesa!
STRYMODOROS
Macie wy klepki, skryjcież interesa!
Niechże was który z wyrwikusiów zoczy,
Utnie, co uciął posągom Hermesa229!
Spartanie i Ateńczycy zakrywają fallosy skwapliwie.
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Na Zeusa, prawda!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
do swoich rodaków
Haj, przez dwa bożyce,
To nie przelewki; naciągać dzianice!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
teraz dopiero zobaczył Spartan
A, czołem, waszmość Lakońcy, źle z nami!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Już po nas, bratku, gdy te łamibożki
Uwidzą, jako sterczą nasze rożki!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
No, Lakonowie, powiedzcie tak szczerze,
Po coście przyszli do nas?
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Po przymierze,
Jako poselstwo.
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Ach, wierzę wam, wierzę.
Więc trzeba tutaj wezwać Gromiwoi,
Niech rokowaniem ludy uspokoi!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
A niech Gromwoja będzie, czy Gromiwój!
STRYMODOROS
Lecz jej nie trzeba wzywać, jak się zdaje,
Bo słysząc o was, tutaj sama staje.
Występuje Gromiwoja z orszakiem.
SCENA DWUDZIESTA PIĄTA
STRYMODOROS
Chwała tobie, bohaterko!
Pora się pokazać ninie
Groźną, miękką i pobożną,
Kutą, chytrą, dzielną w czynie,
Wzdy prymasy wszech Hellenów,
Czarem twoim wzięci w jeństwo,
Przyszli tu i na cię zdali
Wspólnej nawy230 bezpieczeństwo!
GROMIWOJA
Nie trudna to rzecz, kiedy obie strony
Bez fałszu zadmą już w jednakie tony:
Zaraz to ujrzym. Gdzie jest Jejmość Zgoda?
Występuje boginka Zgoda (Diallage)
Przywiedź tu naprzód przede mnie Lakony!
Nie bierz ich ręką szorstką, ni zbyt hardą,
Jak czynią nasi mężowie… z pogardą…
Lecz bierz się do nich tkliwie, jak żonusia:
Kto ręki umknie, chwytaj go za… kusia!
Boginka przedstawia pełnomocników Sparty
Z tej strony masz tu Ateńców szykować:
Za co się dadzą, za to łap i prowadź!
Pełnomocnicy ateńscy stają przed nią
Mości Lakońcy, stańcie tuż koło mnie,
A wy tu, blisko! Słuchajcież przytomnie!
Wprawdzie niewiastą jestem z płci i lica,
Lecz rozum bystry dala mi natura,
Doma zaś rozmów słuchając rodzica
Z ludźmi starszymi, wzrastałam w mądrości.
Mając was razem, chcę wam ostre słowa
Prawdy rzec, wam, co z jednego w jedności
Świętego wiadra na wspólne ołtarze
Lejecie wodę, czy to w Termopilach,
Czy też w Olimpii, czy w Delfickim jarze,
I wszędzie, mówiąc krótko: lecz wy, mimo
Wspólnego wroga barbarzyńskie ordy,
Niszczycie siebie, lud, Hellenów grody!
Uf… Już połowa oracji skończona!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
strojąc koperczaki231 do boginki Zgody
Gada, a człek tu na stojączkę skona!
GROMIWOJA
Teraz się do was zwracam, Lakonowie:
Czyście zabyli232, jak tu – Periklejdes
Ze Sparty – przypadł rękoma drżącemi
Do tych ołtarzy, blady trup w purpurze
Gońca, błagając Ateńców o pomoc?
Bo wtedy na was runęły dwie burze,
Rokosz Messeny i trzęsienie ziemi!
Hoplitów233 zebrał huf czterech tysięcy
Kimon i całą Lakonię zratował,
Więc gdy z tej toni wydrą was Ateńcy,
Wy krwią ich teraz szafujecie szczodro?
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
oburzony
Bogów i ludzi krzywdzą te złodzieje!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
nie słucha i nie wie o czym mówią, tylko manipuluje koło boginki Zgody: naraz usłyszał ostatni wyraz i przytakuje
O tak, złodzieje! Ale też to biodro!
Śliczne, co śliczne, ino byś całował!
GROMIWOJA
zwracając się w tej chwili do niego
Myślisz, że może Ateńców rozgrzeszę?
do Ateńczyków
Zapomnieliście, jak znów Spartan rzesze,
Do was, odzianych w niewolne kubraki,
Przybyli, gromiąc tessalskie żołdaki,
Rażąc Hippiasa siepaczy włóczniami,
W dzień ów, gdy w boju krwawym oni sami
Wam pomagali i – miast234 kurt niewolnych —
Lud nasz ubrali znowu w strój wolności!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
GROMIWOJA
Więc gdy was łączy krew, przelana razem,
Wy bój toczycie, godząc w się żelazem
Pomsty? Pokoju czemu nie zawrzecie?
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Chcieć, chcemy miru, ale niech nam przecie
Nasz gród oddadzą…
GROMIWOJA
Jaki, druhu?
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Pylos,
O który ciągle ból czujemy srogi.
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Na Posejdona, nic z tego – na bogi!
GROMIWOJA
Daj, drogi!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Ale?… Cóż będziem tarmosić?
GROMIWOJA
W odwet o inny kraj możesz go prosić…
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Więc nam oddajcie naprzód… ten… jak zwie się…
Aha – Echinunt, Melijską ostoję,
Za nim leżącą i łydki Megary!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Nie wszystko, na dwa bogi, lisie stary!
GROMIWOJA
O łydki bić się? Ustąp, czyliś smykiem?
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Zgoda: chcę nago orać już konikiem!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Haj, na dwa bogi, nawoziłbych rolę!
GROMIWOJA
Gdy mir zawrzecie, na orkę… pozwolę.
krzyk wszystkich mężów, potakujący
Więc gdy już zgoda na jedno orędzie,
Gońcie i głoście mir związkowym wszędzie!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Łatwo to gadać: patrz, luba, stojączka!
Więc jakże gonić? Wżdy nasi druhowie
Chcą, jak my czubić…
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Na dwa bogi, czubić
Chcą wszyscy!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Nawet skromni Karystowie!
GROMIWOJA
To prawda: teraz róbcie wodozlanie,
Bo was na Zamku ugościć chcą panie
Tym wszystkim, co w tych puzderkach zamknięto.
Tam też przysięgę zobowspólną, świętą,
Złożycie. Każdy potem weźmie żonę
I w dom odejdzie…
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Och, już cały płonę!
PEŁNOMOCNIK SPARTAŃSKI
Prowadź nas, ka chcesz; niech się to raz skończy!
PEŁNOMOCNIK ATEŃSKI
Prowadź natychmiast, ziaję, jak pies gończy!
Wszyscy wchodzą przez Propyleje w głąb, pozostaje tylko Chór.
CHÓR BIAŁOGŁÓW
Strofa (Śpiew)
Mamy kraśne kilimy,
Płaszcze, suknie na święto
I złotości rój!
Tym się z wami dzielimy;
Wszak niemałą przynętą
Cały ten skarb mój!
Kto ma dzieci, niech leci
I te panny, co noszą
Na procesji kosz,
Niech się tu do nas poufnie zgłoszą
I biorą, co chcą, bo owe skrzynie
Choć mają niby jakieś zamknięcie,
To jednak łatwo… zerwać pieczęcie
I brać to, co się nawinie…
Lecz nie wiem, aza w skrzyni co znajdziecie…
Chyba widzicie lepiej ode mnie:
Ja sama patrzę daremnie,
I widzę na dnie li… śmiecie!
Antystrofa (Odśpiew)
A kto w domu hoduje
Głodujące czeladzie,
Drobnych dzieci lik237,
Niech się do mnie skieruje:
Mam bułeczki na składzie
Z pszenicy i fig:
Są kołacze gotowe,
Chleby z pieca garcowe!
Zapraszamy was!
Więc gdzie jest jaka głodna biedota,
Wszyscy niech zniosą przed moje wrota
Worki i mieszki: Manes, niecnota,
Ten mój parobas, hojnie namierzy,
Co się tam komu należy.
Tylko dam jedną maleńką przestrogę:
Lepiej się trzymać od drzwi z daleka…
Bo ugryźć może bryś238 w nogę
Mniej ostrożnego człowieka!