Читать книгу: «Gromiwoja», страница 4
SCENA JEDENASTA
Ciż sami.
GROMIWOJA
Lecz gdy Eros, chłopię złote
I Afrodis, Cypru Ksieni
W łona i kolana męży
Rzucą pełny pęk promieni
I czar słodki i tęsknotę
I tę lubość, która pręży,
I rozkosznych skurczów drgania…
…Wiem, że kiedyś… nam Hellada
Jedno wielkie miano nada,
Patronek pokoju miano…!
SENATOR
Jak to, za co?
GROMIWOJA
Najpierw – ano
Zakażemy wam, po rynkach
W zbrojach chodząc, zbijać bąki.
RODIPPE
Tak, przez bóstwo – i po szynkach!
GROMIWOJA
Toć na targi wy się pchacie
Do mis, garnków, grochu, mąki,
Z piką, szłomem i w pancerzu,
Jakby jakie korybanty!147!
SENATOR
podpiera się pod boki, dumnie
To rycerskie są zwyczaje!
GROMIWOJA
Tak – zwyczaje – lecz niemądre:
To się nawet śmiesznym staje,
Gdy z Gorgoną na puklerzu148
Taki pan… targuje flądrę!
KRYTYLLA
SENATOR
Jak zdołacie wy okiełznąć
Pogmatwany bieg wypadków
W tylu krajach, jak rozplątać?
GROMIWOJA
Całkiem gładko.
SENATOR
Udowodnij!
GROMIWOJA
Jak gdy nam się kiedy splącze
Kłębek nici, wtedy biorę
Motowidło i nić łączę
Jednę tutaj, tam zaś inną…
Tak i wojnę tę powszechną
Rozplączemy i tak będzie!
Nawiązując przez poselstwa
Nici zgody tu, tam, wszędzie!
SENATOR
ironicznie
GROMIWOJA
Gdyby mądrość
Z wami była, snulibyście
Politykę, jak ja przędzę.
SENATOR
Ciekaw jestem – patrzcie jędzę!
GROMIWOJA
Naprzód tedy, jak się z brudu
Myje wełnę na potoku,
Tak kołtuństwo trzeba z ludu
Zmyć i z miasta, jako wióry
Gnać, a kłęby powikłane
Polujących na godności
I na tłuste synekury153 —
Zgrzebłem międlić bez litości —
I urywać łby skalane!
Potem czesać czystą wełnę,
W jeden kosz swobody wspólnej
Wszystkich kładąc: więc wmieszkanych154
Pobratymców i związkowych
Nawet i dłużników owych,
Co stracili prawa ludzkie,
Trzeba mieszać w ten kosz wspólny.
Przebóg, wszystkie miasta one,
Zakładane, jak osady
Naszej macierzystej ziemi,
Wiedz, że jako rozrzucone
Pasma leżą, zatem słabe.
Więc te pasma
Zebrać wszystkie w ten kosz pełny,
Potem zbić na jeden wełny
Zwał, chociażby nie bez trudu
I tkać nowy płaszcz dla ludu!
SENATOR
żartując
GROMIWOJA
z oburzeniem i boleścią w głosie
Och, na wieki bądź przeklęty!
Och, podwójny udział mój,
Więcej nawet! Wszak rodzimy
I na krwawy ślemy bój
Syny nasze…
SENATOR
GROMIWOJA
Dalej, kiedy pora użyć
Wiosny, szczęścia, pląsów, gry,
My przez wojnę… same w łożach,
Ale mniejsza nasze łzy!
Boli serce me, że dziewki
W pustych izbach starość żre!
SENATOR
GROMIWOJA
Przebóg, tak; lecz to nie jedno.
Wróci li chłop, choć dziad siwy,
Wnetże pannę młodą zmówi.
Wszako pora dziewki krótka!
Gdy jej młodość, krasa minie,
Już zamknięte dla niej wrótka
I już siedzi duszą całą…
Nad kabałą…158
SENATOR
posuwa się zalotnie ku Gromiwoi
Lecz, kto w sobie siłę męską czuje…
GROMIWOJA
przerywając ten wybuch tężyzny
Rzuca nań kosmykami wełny i daje mu „placek”, klapsa dłonią.
STRATYLLIDA
czyniąc tak samo
Ty tu takich placków dużo i wieńców nazbierasz!
RODIPPE
tak samo
Wszystkie białogłowy wśród powszechnego śmiechu dekorują Senatora.
GROMIWOJA
Cóż chcesz, czego wiercisz się daremnie?
Idź już, idź na ową łódź!
Charon162 woła: chodźże, chódź!
A ty wzbraniasz się precz jechać?
SENATOR
wzburzony, staje frontem do publiczności, jakby ją wzywał na świadka
Czyż to nie zbrodnia, co mnie tu spotyka?
Lecz przed senatem w tej posturze stanę,
Jaką mi dała ta zacna podwika!
Wychodzi taki udekorowany.
GROMIWOJA
Wnieś skargę na nas, żeśmy cię na marach
Nie wystawiły, ale w trzecie rano
Będziesz miał wszystko, cały strój gotowy,
Jak trup mieć winien na dzień pogrzebowy!
Gromiwoja odchodzi z orszakiem w głąb Przedsieni. Oba Chóry, starców i białychgłów podchodzą w pląsach i stają naprzeciw siebie.
PARABASIS. ZWROT DO WIDZÓW
(614–705)
SCENA DWUNASTA
Chór starców, Chór białogłów.
STRYMODOROS
przodownik Chóru
Hej, nie pora spać w tej chwili,
Kto się wolnym mieni
Lecz do walki zwleczmy szaty,
Towarzysze mili!
zdejmują chlajny163
CHÓR
śpiew i taniec
W powietrzu czuć, obawiam się,
Jakąś złowrogą sprawę,
Szlakuję164 tu Hippiasa grę
I samowładztwo krwawe.
A może to lakońskie draby,
W domu Kleistena zebrani skrycie,
Podszczuli bogom obmierzłe baby
Zdradą wziąć skarbiec, co żołd i życie
Dawał nam zawsze?
EPIRRHEMA I. POBUDKA I
STRYMODOROS
Zło już straszne, że podwiki
Śmią udzielać mężom rad,
Że tu o „spiżowej tarczy”
Paple białogłowski świat
Że chcą, iżbym z Lakonami
Zawarł zgodę, kornie zmilkł,
Których wiara165 taka sama,
Jaką ma zgłodniały wilk!
W rzeczy, chcą tu króla obrać,
Króla u tych świętych bram…
Lecz nie będą królowały,
Bo na straży stanę sam:
Jak Harmodios ten kord skryję
W zielonego mirtu krzak,
Jak Aristogejton stanę
Posągowo166 – w rynku – tak:
Zyskam obok niego pomnik!
Za czyn równy, równy zysk,
Gdy tej wiedmie boguwstrętnej
Szczękę złamię, zbiję pysk!
STRATYLLIDA
przodownica
Ej, gdy wrócisz w dom, a z guzem,
Nie pozna cię mać rodzona.
Ninie167 – miłe białogłowy
Odsłońmy ramiona!
zdejmują chlajny
CHÓR BIAŁOGŁÓW
śpiew i taniec
Kobiecy świat głosi wam cud,
Wszechmęże tego miasta,
Że nowy ład niesie w ten gród,
Jako swój dank168, niewiasta.
Słuszny to dank za chleb, pieszczoty,
Wśród których rosłam tutaj bez troski!
Siedem lat mając, sąd niosłam złoty169
I mąkę męłłam na kołacz boski,
Właście170 Atenie w dziesiąte lato.
Potem, szafranną odziana szatą,
Niedźwiadką byłam w Braurońskie Świątka171
Jako dziewica, kraśne paniątko,
Niosłam kosz święty, dzierżąc na ręce
Figowe wieńce!
ANTEPIRRHEMA I. OD-ZEW I
STRATYLLIDA
Aza nie powinnam służyć
Miastu służbą dobrych rad?
Acz niewiastą się rodziłam,
Nie szukajcie we mnie zdrad,
Za to, że wam lepsza dola
Świta teraz z łaski pań!
Toć i ja daninę płacę,
Chłopców rodzę… to – ma dań.
A wy, stare darmojady,
Co dajecie państwu?… Gnój!
Wyście świętą dań pradziadów,
By z Medami toczyć bój,
Zjedli! Czyliż w skarb dajecie
Teraz choćby grosza pół?
Na dobitek, z waszej łaski,
Grozi nam powszechny dół!
Jeszcze tutaj śmiecie warczeć?
Ano – palcem uraź mię!
To cię tym koturnem oto,
Z byczej skóry, w pysek rznę!
STRYMODOROS
A to czelność niesłychana, te babskie perory172!
Zło się wzmaga: mnie przynajmniej nie zmylą pozory!
Więc do broni, towarzysze, kto chłop jędrny, prawy,
Zrzućmy szaty, jako męże, gotowi do sprawy!
CHÓR STARCÓW
zrzucają szaty i koturny i, nagle odmłodniawszy, tańczą nago
Niech zapachnie nagie ciało, precz te powijaki!
Hejże, w bosostopy pląs,
Jako drzewiej na Leipsydrę173,
Gdy się młody puszczał wąs,
Hej, niech młodość wróci nam,
Hej na skrzydła, jako ptaki,
Hej, otrząśnijmy z ciał starości hydrę!
EPIRRHEMA II. POBUDKA II
STRYMODOROS
Jeśli gdzie podwiki znajdą
W nas usterkę lub mdły174 duch,
Tam się rzucą natarczywie,
Zabiegliwie, jak rój much…
Wnet korabie175 pobudują
I popłyną w morską dal
Przeciw nam, jak Artemizja176,
Nas zwojować pośród fal.
Gdy się do konnicy wezmą,
Rycerz kłopot będzie mieć,
Bo na koniu, jak przyrosła,
Oklep siedzi babska pleć
I nie spadnie nawet w cwale!
Na te Amazonki177 bacz,
Co malował Mikon178: każda
Z konia czyni, jako gracz!
Ano, wszystkie trzeba schwytać
I kolejno każdej łeb
W dyby głobić bez litości,
Dziura w dziurę, przy kpie kiep179!
STRATYLLIDA
Na obie boginie klnę się, niech mnie nikt nie droczy!
Jak samura wpadnę, stłukę, że ci spuchną oczy!
Będziesz wzywał swe sąsiady! Zrzućmy chusty owe,
By i w nas kobiety znano, co kąsać gotowe!
odrzucają szaty i tańczą nago
CHÓR BIAŁOGŁÓW
Ninie zbliż się który do mnie, a wybiję zęby!
Czosnku ten nie będzie gryźć,
Grochu, bobu, ni ziarenka:
Jednym słówkiem spróbuj lżyć,
Wściekła jestem, będę bić,
Że polecą z was otręby,
I wspomnisz bajkę, jak żuk orła nęka!180
ANTEPIRRHEMA II. OD-ZEW II
STRATYLLIDA
Nie dbam o was, póki żyje
Ma Lampito, wierna straż,
I tebańska krasawica181,
Ismenija – zaszczyt nasz!
Wy bezsilni, nie pomoże
Na to nawet uchwał sto,
Zwłaszcza, że wam wszyscy wkoło
Źli sąsiedzi zemstą klną.
Oto wczoraj, jam Hekaty182
Pląsy święcąc, chciała dać
Mojej dziatwie tanecznika,
Co w sąsiedztwie ma swój ród.
Chciałam przywieźć tu… węgorzu,
Przysmak on beockich wód,
Straż go na cle nie wpuściła,
Wskutek waszych uchwał złych!
Takich uchwał zaniechacie
Wtedy, arcymężne lwy!
Gdy wam kości kto połamie
I ukręci głupie łby!
Wypędzają poza scenę Chór starców.
SCENA TRZYNASTA
Chór białogłów, Gromiwoja.
Gromiwoja wybiega z Przedsieni wzburzona.
STRATYLLIDA
GROMIWOJA
Postępki kobiet złych, o duszach samic,
Chmurzą me czoło: weszłam w błędne koło.
STRATYLLIDA
Ach, cóż ty mówisz?
GROMIWOJA
Prawdę, prawdę nagą.
STRATYLLIDA
Cóż to, nieszczęście grozi? Mów z odwagą!
GROMIWOJA
„I wstyd powiedzieć, i zamilczeć trudno”.
STRATYLLIDA
Nie kryj się z niczym, nie jestem obłudną!
GROMIWOJA
Ruja, chcą mężów – wprost mówię do ciebie!
CAŁY CHÓR
Zeusie na niebie! O Zeusie na niebie!
GROMIWOJA
Co Zeus pomoże? I na cóż tu czekać?
Już nie mam władzy, by je dzierżyć dłużej.
Do mężów swoich wszystkie chcą uciekać.
Pierwszą schwyciłam, jak pchała się w szparę,
By się przedostać nią w Pana pieczarę184,
Drogą, jak puszcza się w dół kołowrotem185,
Tę tu, na bramie; tamtą, zaraz potem
Za warkocz łapię, gdy za swoim gaszkiem186
W dom Orsilocha187 chciała lecieć ptaszkiem.
Każde im łgarstwo, każdy wykręt płuży188,
By wrócić do dom.
chyłkiem wymyka się I mężatka
Już któraś wyrywa!
zastępując jej drogę
Hola, gdzie biegniesz?
SCENA CZTERNASTA
Te same. Mężatka I.
MĘŻATKA I
GROMIWOJA
energicznie
Ehe! Znam te mole!
Ni kroku dalej!
MĘŻATKA. I
Toć wrócę, mój Boże,
Zaraz… tylko ją… na łóżku rozłożę!
GROMIWOJA
Nic nie rozłożysz…! Precz z wymówką szpetną!
MĘŻATKA I
Więc mole wełnę zetną?
GROMIWOJA
Tak – niech zetną!
Mężatka I cofa się zawstydzona i staje na boku, wybiega Mężatka II.
SCENA PIĘTNASTA
Te same. Mężatka II.
MĘŻATKA II
uciekając, spostrzega Gromiwoję i woła
Len niełupiony! Oj, cóżem zrobiła…
W domu zmarnieje!
GROMIWOJA
Patrzcie ją; ta miła
Len niełupiony wybrała się łupić!
Wracaj natychmiast!
MĘŻATKA II
Lecz na światło Zorzy,
Wracam w tej chwili, tylko, że go zmiędlę…
GROMIWOJA
Nie będziesz międlić: znam ja tę robotę.
Na to międlenie każda ma ochotę!
Mężatka II cofa się zaperzona do poprzedniej, która się z tego cieszy.
Wychodzi powoli mężatka III.
SCENA SZESNASTA
Te same. Mężatka III.
MĘŻATKA III
GROMIWOJA
A ty, co bredzisz?
MĘŻATKA IIL
Rodzę, już mam dreszcze…
GROMIWOJA
Wszak wczoraj byłaś tak powiewna jeszcze
A dziś odmiana?
MĘŻATKA III
GROMIWOJA
Pleciesz, duszko moja!
Tu, coś twardego masz?
dotyka szat mężatki
MĘŻATKA III
W łonie chłopczyka.
GROMIWOJA
Łżesz, na Afrodis! To coś do kotlika
Podobne raczej. Zbadam te wykręty…
odkrywa chiton i wyciąga spod niego miedziany hełm, który owa mężatka porwała ze świątyni
MĘŻATKA III
A tak – mam wciąż jeszcze.
GROMIWOJA
To co szłom znaczy?
MĘŻATKA III
Gdyby mnie schwytała
Chwila u Zamku, jak gołąbka biała,
Chcę w szłom się schować i tam, jak gołąbka…
GROMIWOJA
„Wlazła na gruszkę i rwała pietruszkę?”
Więc urodziny tego synka, szłomu,
Tu, na tym miejscu wyprawisz, nie w domu!
Mężatka III cofa się bardzo szybko i gibko.
MĘŻATKA I
MĘŻATKA II
GROMIWOJA
Zbytnice, dajcie pokój zabobonom!
Wy się tak rwiecie ku mężowskim łonom!
Myślicie, że się oni nie rwą do nas?
Wiem, że tam nocy196 przepędzają smętne.
Więc poskramiajcie swe serca namiętne,
Pocierpcie jeszcze jakiś czas samotne!
Wróżba nam głosi zwycięstwo stukrotne,
Gdy ten bunt zniknie. Chcecie, to ogłoszę?
pokazuje im zwój pergaminowy
WSZYSTKIE KOBIETY
Głoś wróżbę, Wojo!
GROMIWOJA
A więc, milczcie, proszę!
czyta ze zwoju proroctwo197
Kiedy jaskółki przycupną na jednym pagórze gromadnie,
Uciekające od samców i wyrzekające się dudków,
Zbliży się koniec niedoli i Zeus, piorunu Władyka,
Sprawi, że będzie na wierzchu, co było na dole…
MĘŻATKA I
przerywając, z uciechą
My będziem
Leżeć na wierzchu?
GROMIWOJA
Gdy jednak zbuntują się, chcące ulecieć
Z chramu świętego, jaskółki, nie będzie gatunku ptasiego,
Który by chucią lubieżną przewyższył – naród jaskółczy…
MĘŻATKA II
Dla Boga, wróżba jasna, jak na dłoni!
GROMIWOJA
z mocą
Mimo udręczeń więc, przez wszystkie bogi,
Drużyno wierna, nie cofaj się z drogi!
Na Zamek, za mną! Niech na tę srom spadnie,
Co by proroctwo podeptała zdradnie!
SCENA SIEDEMNASTA
Chór Starców. Chór Białogłów.
STRYMODOROS
Strofa (Śpiew)
Bajkę opowiem ci jednę, a bajkę tę ongi słyszałem,
Gdym pacholęciem był małem:
Był raz jeden junosza198,
Co zwał się Melanio199,
A za nic na świecie
Do ślubu iść nie chciał: więc uciekł na puszcze szumiące
I zaszył się w bór:
I mieszkał wśród gór,
I splatał tam siecie,
I łowił zające.
I tylko miał wyżła wiernego u nogi,
A nigdy nie wracał w rodzicieli progi:
Tak sobie obrzydził kobiety,
Mędrzec Melanio!
My zaś nie gorsi od tego Melania.
robi dyg i przysuwa się zalotnie
Strymodoros ci się kłania,
Całusa chce od babuli!
STRATYLLIDA
grozi
Ej, zapłaczesz bez cebuli!
STRYMODOROS
odskoczył zły i podniósł nogę za wysoko
Tak? To cię tu nogą kopnę!
STRATYLLIDA
Ej, bo po tych kudłach kropnę!
STRYMODOROS
STRATYLLIDA
Antystrofa (Odśpiew)
Chciałabym także ci bajkę powiedzieć zupełnie na odwrót
Do tego twojego Melania.
Żył raz jeden odludek,
Tymonem203 go zwano.
Ciernistą on ścianą
Dokoła się zamknął i cały kolcami najeżył:
Eryni204 to siew.
Prawdziwa jej krew!
Nie ufał, nie wierzył
Wśród mężczyzn nikomu!
Przed waszym łotrostwem uciekł w puszczę z domu,
Klął i bił was, draby, i zadawał klęski,
Tymon, wróg męski:
Lecz kochał kobiety niezmiernie
I wiernie!
RODIPPE
A chcesz, to ci kurtę skroję!
STRYMODOROS
ironicznie
Daruj, nie bij, serce moje!
RODIPPE
Drwisz, ja ci tu wnet pokażę!
STRYMODOROS
Ano, pokaż tę gęstwinkę!
RODIPPE
Nie ujrzysz nic, jak łysinkę,
Bo choć młódką się nie czuję —
Jestci, komu las karczuję!
SCENA OSIEMNASTA
Gromiwoja, Mężatka I, Myrrine.
GROMIWOJA
wypada gwałtownie z bramy Przedsieni
Hejże na pomoc, do mnie białogłowy,
Hej, do mnie!
Przybiega co tchu Mężatka I.
MĘŻATKA I
Cóż tam, jakiś kłopot nowy?
wbiegają inne kobiety
GROMIWOJA
pokazując w dół Akropoli
Patrzaj, mąż jakiś bieży w dzikim pędzie,
Rażony ślepym szałem Afrodyty!
modląc się, podnosi dłonie
MĘŻATKA II
wypatrując
Któż to i gdzież jest?
GROMIWOJA
MĘŻATKA I
dostrzegła kogoś w dole
Boże, tam postać jakaś, ale czyja?
GROMIWOJA
Tężcie wzrok! Może która pozna…
MYRRINE
Przebóg,
Kinesjas, mąż mój, o losu zrządzenie!
GROMIWOJA
do Myrriny
Twym dziełem zmienić go teraz w płomienie:
Drażń, rozpal zmysły, całuj, a nie całuj,
Pozwól na wszystko, niczego nie żałuj,
Krom207 tego, czego wzbrania kielich święty!
MYRRINE
Nie bój się, będzie tu na ogień wzięty…!
GROMIWOJA
Więc tu go razem wystrychniem na dudka,
Razem go schrupiem!
do reszty kobiet
A wy, marsz za wrótka!
Wszystkie kobiety chowają się w Przedsieniach. Gromiwoja odbiera od Stratyllidy tarczę i oszczep, przypina złocisty szłom i staje w postawie warty przed bramą. Stratyllida chowa się za mur. Wpada Kinesjas, aż siny, za nim niewolnik Manes niesie jego synka.