Читать книгу: «Gromiwoja», страница 3
PARODOS. WEJŚCIE CHÓRU
(254–387)
Na scenę wkracza powoli zadyszany chór Starców siwobrodych, złożony z 12 choreutów, śpiewaków-tancerzy, ubranych w białe chitony88 i chlajny89. Dziady owe dźwigają pęki chrustu, wleką polana i konary; dwaj dzierżą sagan miedziany z żarzącym węglem i dmuchają, raz po raz kaszląc od gryzącego dymu. Za nimi czeladzie90, również obładowani. Idąc z miasta, przeciągają z wolna przez Orchestrę, ku marmurowym schodom Podsienia (Propylejów). Na końcu wlecze się przodownik chóru, koryfajos, imieniem Strymodoros; stary wyga, nie dźwiga nic, tylko dowodzi. Przed zawartymi91 wrotami stają, krztusząc się, kaszląc i ocierając pot.
SCENA PIĄTA
Choros Starców.
STRYMODOROS
przodownik Chóru
Z wolna, lecz naprzód, Drakesie,
Choć twój grzbiet diablo jest krzywy,
Bo też niemałe brzemiono92
Zielonej dźwigasz oliwy!
Strofa I (Śpiew I)
DRAKES
Zaprawdę, nim wejdziemy w sędziwych lat progi,
Liczne ujrzym niespodzianki:
Ach, czyżby kto pomyślał, Strydomorze drogi,
Że nasze kobietki, kochanki,
kaszle
FILURGOS
przerywa gniewnie
babskie, złe nasienie!
DRAKES
ciągnąc dalej swe treny
Zawładną cudownym posągiem
Orędowniczki grodu, a wejście w Podsienie
Zawalą zaworą i drągiem?!
STRYMODOROS
Dalej, Filurgu mój drogi,
Wyciągaj żywo swe nogi,
Byśmy dokoła te kłody,
Zwalili pod owe progi.
I wszystkie te rokoszanki,
Które gród wzięły tak zdradnie,
Żywcem spalili za karę,
Samosąd czyniąc przykładnie
Na buntownicach, a najpierw
Na herszcie, żonie Lykona94!
Antystrofa I (Odśpiew I)
PILURGOS
Na Demetrę, przenigdy, jakom żyw, nie zwolę95,
Aby drwiły ze mnie baby!
Wszak ani Kleomenes, co pierwszy w niewolę
Wziął gród lakońskimi draby96,
Nie uszedł stąd bez pomsty: zdał oręż, a zmykał
Parskając swą lakońską blagą,
W kusej, podartej płaszczynie,
Niemyty od lat sześciu, z głodu łzy połykał,
Kapiące po brudnej szczecinie!
STRYMODOROS
Strofa II (Śpiew II)
PÓŁCHÓR STARCÓW
FILURGOS
Lecz przed nami kęs drogi
DRAKES
Trzeba piąć się, choć ślisko!
FAJDRYJAS
Oj, mnie bolą już nogi,
Gród wysoko, nie nisko!
CHÓR
Oj – nie nisko!
PILURGOS
A tu trzeba wlec kłody
I polana pod górę!
DRAKES
Oj, zdałby się muł młody,
Bo mi sznury żrą skórę!
CHÓR
Oj – żrą skórę!
FAJDRYJAS
Trza iść w górę, trza słuchać!
I STARZEC
od saganka
A na ogień trza dmuchać,
Żeby nie zgasł w pół drogi!
dmuchając, zachłysnął się dymem
Phy! – phy!
Oj, dym gryzie, przebogi!
Antystrofa II (Odśpiew II)
DRUGI PÓŁCHÓR
II STARZEC
Heraklesie101 mocarny,
Ogarek mi wpadł w ślepie!
Oj, gryzie mnie dym czarny,
Jak wściekły pies, tak siepie.
Oj! – jak siepie!
III STARZEC
biegnie na pomoc, potyka się i wpada łbem do saganka, parząc sobie gębę
Aj! jak ogień ten piecze,
Chyba z piekieł być musi,
Z oczu ropa mi ciecze,
A dym gryzie i dusi!
CHÓR
Oj, dym dusi, aż krztusi.
STRYMODOROS
wypada i gromi
zakrztusił się
Phy! – phy!
Oj, dym gryzie przeklęty!
CHÓR CAŁY
Phy! – phy!
Oj, dym gryzie przeklęty!
STRYMODOROS
Nareszcie z bożą pomocą
zatlił się ogień i płonie!
Może by teraz nosidła
położyć tutaj na stronie,
A smolne szczapy oliwy
zapalić ponad saganem,
Następnie bronę104 podkurzyć
i walić w nią jak taranem?
Rozkażem więc białogłowom
odsunąć zaraz zawory105:
Oprą się… brony podpalim,
wykurzym dymem te zmory.
Więc walmy na ziem te kłody!
Starcy otaczają sagan i zażegają106 gałęzie oliwki i jedliny
Gęsty dym wzbija się znowu, gryząc w oczy
Phu, phu, dym gryzie z tej jedli!
DRAKES
Ach, gdyby który z hetmanów,
Co na bój w Samos nas wiedli,
Pomógł nam teraz tłuc brony
i z grzbietów ulżył ciężaru?
STRYMODOROS
No – twoim dziełem, saganie,
rozniecić łunę pożaru!
ręce jak w modlitwie podnosi ku świątyni Ateny Nike, stojącej tuż obok, wszyscy starcy tak samo
Ponad murami Propylejów staje przodownica chóru Białogłów, Stratyllida, i zobaczywszy, co starcy dokazują, uderza larum.
STRATYLLIDA
Hej, zda mi się, że swąd czuję,
Spaleniznę i dym ostry,
Jakby pożar gdzie wybuchnął!
Czuj duch! Gore! Do mnie, siostry!
Wypadają z głębi Propylejów Białogłowy, na ramionach niosąc dzbany i wiadra wody, i stają ponad murem Przedsionka, w posturze obronnej.
PIERWSZY PÓŁCHÓR
Strofa (Śpiew)
RODIPPE
Nikodike, goń jak strzała,
By Kalinka nie zgorzała
I Krytylla w ognia łunie!
O, bo zakon109 jest surowy,
O, bo mściwe starców głowy!
Więc się lękam, czy odsiecz nie spóźni się moja?
Wody ja świtem, w mroku,
Zaczerpłam u zdroja,
Wśród ciżby i natłoku.
Brzęku konwi, krużów110,
Popychana przez gawiedź niewolnic i stróżów
I zbieginie piętnowane:
Wraz111 dźwigłam konew na ramię
I druhnom, płonącym w bramie,
Niosę wodę i śpieszę i lecę z odsieczą!
DRUGI PÓŁCHÓR BIAŁOGŁÓW
Antystrofa (Odśpiew)
NIKODIKE
Słychać, jak się starcy wleką,
Dysząc zemstą niedaleką,
Niosąc kłody i polana.
O, czy łaźnie nam zgotują,
O, jak grożą, spiski knują,
Że przeklęte niewiasty żywcem ogień stoczy!
Och, Ateno, nie dopuść,
Aby moje oczy
Ujrzały te niszczeje112!
Daj nam więc władę,
Od szału wojny zbawić ludy i Helladę!
Wzdy, o złotohełma Własto113,
Ksieni114 grodu! Twoje miasto
Zdobyłyśmy li gwoli miru i pokoju!
Więc gdyby nas podpalić
Zechcieli ci zbrodnie115 —
Noś z nami zgodnie
Wodę ze zdroju!
SCENA SZÓSTA
Chór Starców i Chór Białogłów.
STRATYLLIDA
przodownica chóru białogłowskiego
do starców, podkładających ogień pod bramy
Hej, a zasię, o przewrotni,
To tak czynią kawalery?
Nie tak działa rycerz prawy:
Patrzcie, to mi bohatery!
Starcy odskakują
STRYMODOROS
A to czysta niespodzianka,
Czegośmy się doczekali!
Toż tam hufiec białogłowski
Eu odsieczy bronom wali!
STRATYLLIDA
Ha, zwiesiliście już nosy?
Dosyć nas tu, prawda, lenie?
A widzicie setną cząstkę:
Pospolite to ruszenie!
STRYMODOROS
cofa się pomału i przezornie
Mamy słuchać, o Fajdriasie,
Co podwika jakaś plecie?
Hejże, niech połamie który
Kół sękaty na jej grzbiecie!
STRATYLLIDA
Opuśćmy na ziemię konwie,
Aby, jeśli który palce
Poważy się na nas podnieść,
Nic nie przeszkadzało walce!
Niewiasty składają z ramion dzbany i konwie.
STRYMODOROS
Ej, przez Zeusa, niech tam który
Dwa, trzy razy, w pysk ją trzaśnie,
Jak Hipponaks Bupalosa116,
To jej ten animusz zgaśnie!
STRATYLLIDA
wychylając się ponad mur
Spróbuj który, uderz tylko!
No – nadstawiam ci mej gęby,
Lecz już potem twego mieszka
Żaden pies nie chwyci w zęby!
STRYMODOROS
podnosi kij i grozi
Milcz, bo płatnę tak, że poznasz
Jakom stary, ale jary!
RODIPPE
wysuwa się przed Stratyllidę
Dotknij Stratyllidy palcem,
A nie ujdziesz, tchórzu, kary!
STRYMODOROS
odskakuje szybko w tył
Właśnie że ją grzmotnę pięścią;
Cóż mi zrobi ta starucha?!
RODIPPE
Wydrapię ci oba płuca
I wypruję kiszki z brzucha!
STRYMODOROS
znalazł się już na samym dole, poza starcami
Gdzież jest nad Eurypidesa
Mędrzec większy i poeta,
Co rzekł: „Żadne zwierzę nie jest
Tak bezczelne, jak kobieta”??
STRATYLLIDA
Śmiało – na nich, o Rodippe,
Ano – w górę konwie z wodą!
niewiasty wznoszą nagle dzbany w górę
STRYMODOROS
Po coś z wodą na nas przyszła?
Ty bezbożna, ty wyrodo!
STRATYLLIDA
słodko
Po coś, trupie, z ogniem przylazł?
Siebie upiec chcesz w tej łunie?
STRYMODOROS
jeszcze słodziej
Chcę tu właśnie stos wypiętrzyć,
Na nim smażyć twe siostrunie!
STRATYLLIDA
O wa! zalejemy wodą
Twoje ognie i pochodnie!
STRYMODOROS
STRATYLLIDA
Zaraz ci to udowodnię!
STRYMODOROS
zawsze z bezpiecznej odległości
STRATYLLIDA
z piekielną grzecznością
STRYMODOROS
wściekły
Ty mnie kąpiel, ty padlino?!
STRATYLLIDA
zalotnie
Kąpiel ślubną, mój chłopczyno!
STRYMODOROS
grozi kijem
Na tę śmiałość kij protestem!
STRATYLLIDA
podpiera się pod boki
Cóż to? Niewolnica jestem?
STRYMODOROS
Jejmość wrzeszczy zbyt zuchwale!
STRATYLLIDA
drwiąco
STRYMODOROS
Dalej, z ogniem do warkoczy!
STRATYLLIDA
Dalej, woda niech ich moczy!
Poczyna się starcie: Chór starców ślamazarnych, z żagwiami, posuwa się nie bardzo walecznie ku niewiastom, które szybkim ruchem wspólnym oblały ich od razu wodą.
STRYMODOROS
Gwałtu, woda!
STRATYLLIDA
A czy ciepła?
STRYMODOROS
Aj, skąd ciepła? Byś oślepła!
Stój, co robisz, dość tych mąk!
STRATYLLIDA
lejąc wodą
Podlewam, byś puścił pąk!
STRYMODOROS
otrząsając się
Skostniałem już, jak ten kij!
STRATYLLIDA
Wżdy masz ogień, to się grzéj!
Cały Chór Starców cofa się na bok: ten i ów wykręca swe szaty z wody. Kobiety biją radośnie na murze w tamburyny i kastaniety.
SCENA SIÓDMA
Z dołu, od miasta, wchodzi Senator (probulos, jeden z dziewięciu dyktatorów121), w białej dzianicy, na głowie wian oliwny najwyższego urzędnika, w ręku klucze od skarbca. Za nim i przed nim kroczy po dwu łuczników scytyjskich, czyli pachołków miejskich.
Senator i poprzedni. Chór Starców stoi na boku.
SENATOR
mówiąc do swego otoczenia
Czyż bab szaleństwo tryumfu nie święci?
Czyż nie mówiłem, że dobrze nie wróżą
Te bębny, Bakcha122 pląsy bez pamięci
I Adonisa po dachach nieszpory123,
Które aż w Pnyksie124 słyszałem w te pory,
Kiedy Demostrat w złej, nieszczęsnej chwili125
Podawał wniosek, by przeciw Sycylii
Wyprawić hufce, a tu roztańczona
Baba zawyła: „Och, Adonis kona!”
Demostrat swoje: „Hoplitów trzeba by
Ściągnąć z Zakintu”, a podpite baby
Na dachach: „Płaczcie Adonisa, siostry!”
Wżdy on rzecz przeparł126, luter, furiat ostry!
Takie tu znowu, snać127, białogłów orgie!
STRYMODOROS
do senatora, kręcąc z wody szatki
Nową spełniły zbrodnię nasze samki128 —
I to niejednę: oto z tych konewek
Zlały nas tak, że musim przyodziewek
Kręcić, jak tacy, co mają… złe zamki…!
SENATOR
Na Posejdona, wód boga, wybornie,
Bo nie trzymamy ich krótko a swornie129!
Folgując nadto, psujemy niewiasty.
Jako kto ściele, tako i spać będzie,
Wszak my to mówim tak do majstrów wszędzie:
„Mości złotniku! W pasku, któryś okuł,
Urwał się kutas i wyskoczył z piasty,
Gdy wieczór żonka tańczyła przede mną.
Ja muszę jechać dziś u Salaminę:
Znajdź chwilkę czasu, choćby i w noc ciemną
Przyjdź i dokładnie włóż jej tę drobinę…!”
A drugi zasie rzecze do szewczyka,
Co ma łokciowy, ale nie fartuszek:
„Słuchaj majsterku! Malutki paluszek
Mojej żoneczki, tańczącej tak cudnie,
Rzemień sandała gniecie: przyjdź w południe
I rozbij dziurkę, zwolniwszy rzemyka!”
Zbytnia swoboda, to strata i szkoda,
Tak, że ja oto, senator, mym głosem
Uznawszy kupić wioseł – po pieniądze
Idąc na zamek – mam teraz przed nosem
Brony zawarte od bab na wrzeciądze!
Lecz stać nie pora! Podawać tu dyle,
Już ja tu skarcę babskie krotochwile130!
do łuczników scytyjskich, którzy się gapią, dwaj zaś usiedli
do pierwszego
Coś pysk rozdziawił?!
do drugiego
Gdzie pozierasz, gapo!
do trzeciego, siedzącego
Ty byś gdzie w szynku zasiadł!
do czwartego
Wstawaj, ciapo!
Dalej, podkładać drągi popod brony,
Ci z tej, a tamci ze mną z tamtej strony
Wyważać z zawias!
Pachoły chwytają drągi i wyważają: wtem niewiasty odmykają same i występuje Gromiwoja z orszakiem i Chórem białogłowskim.
SCENA ÓSMA
Ciż sami i Gromiwoja z orszakiem.
GROMIWOJA
SENATOR
Tuś prawdę rzekła, szelmo! A gdzie łucznik?!
Bierz ją, wykręcaj ręce w tył i w pęta!
GROMIWOJA
Łucznik, jak przyskoczył nagle, tak odskoczył przed groźną postawą Gromiwoi.
SENATOR
Boisz się, chłopie? Zaraz ją wpół chwytaj!
do drugiego Scyty
Wy obaj! Słuszaj! Wiązać, brać ją w troki!
STRATYLLIDA
wyskakując przed Gromiwoję
Obaj łucznicy uciekli.
SENATOR
Sama popuścisz! Gdzie jest łucznik trzeci?
Tę paplę wiązać, pierwszą z tej hałastry!
Łucznik rzuca się na Stratyllidę.
KRYTYLLA
wyskakuje przed Stratyllidę
Łucznik trzeci ucieka.
SENATOR
A tam ki kaduk? Gdzie łucznik? Tę wiązać!
…Już ja tu ździerżę to babskie powstanie!
Łucznik czwarty rzuca się na Krytyllę.
RODIPPE
zasłaniając Krytyllę
Ostatni łucznik ucieka.
SENATOR
rozgląda się za łucznikami
A, do pioruna! To już po łucznikach?
Łucznicy wyłażą spoza kulis i stają przy Senatorze
Ależ przenigdy nie damy się babom!
ustawia Scytów do boju dwójkami
Dalej, w ordynku, jak do boju, w szykach
Na owe baby!
Scytowie, popychani przez Senatora, posuwają się ku kobietom, z oszczepami w ręku.
GROMIWOJA
Na wszystkie dajmony
Klnę się, ujrzycie wnet cztery szwadrony
Bojowych kobiet, zbrojnych w miecze, piki!
SENATOR
Dalej, Scytowie, wiązać te podwiki!
GROMIWOJA
odwracając się ku Przedsieniom
Hej, sojusznice, hej wierna drużyno,
Wy, co kupczycie mąką, lnem, jarzyną,
Przekupki czosnku, ryb, chleba, szynkarki,
Hejże bić, szarpać, rozbić, wsiąść na karki,
Pędzić klątwami, szydem136 poniewierać!
Wypada z głębi oddział kobiecej bojówki, rozbija Scytów w krótkiej utarczce i bierze w niewolę. Jedna ze sojusznic obdziera Scytę do naga. Gromiwoja powstrzymuje te wybryki zwyciężycielek.
Bojówka usuwa się.
SCENA DZIEWIĄTA
Ciż sami.
SENATOR
skonfundowany
Ładnie się spisał łuczników huf cały!
GROMIWOJA
Azaś ty myślał, że baby nie… biją,
Że my niewolne? Że może kobiety
Nie mają ducha?
SENATOR
Oj mają, niestety,
I to za wiele, zwłaszcza gdy podpiją!
STRYMODOROS
Niepotrzebnie tracisz słowa,
Senatorze tej ziemicy!
Po cóż tutaj ta przemowa
Do takiego oto bydła?
Czyli nie wiesz, jak zdrajczynie
Urządziły nam tu kąpiel,
Nam i naszym sukniom ninie,
Choć bez ługu i bez mydła?
STRATYLLIDA
bardzo słodko i bardzo świętoszkowato
Ależ, dudku, nie godzi się
Po próżnicy rąk podnosić
Na twe bliźnie! Kto tak czyni,
Może łatwo łzami rosić.
Toć ja tutaj chcę niezłomnie
Strzec pokoju cicho, skromnie,
Jak dziewica u świątyni,
Co nikomu krzywd nie czyni,
Chyba że kto, jak w ul dmuchnie…
To mu wtedy buzia spuchnie!
AGON. TURNIEJ
(475–608)
CHÓR STARCÓW
Strofa (Śpiew)
O, Zeusie, cóż poczniem z takimi smokami?
Wszak nie lza nam znosić niedolę!
Natychmiast zbadajmy występek ten sami:
Dlaczego gród skalny zajęty?
Dlaczego niewiasty wzięły Akropolę
Niezwładną i dzierżą Bogini chram138 święty?
STRYMODOROS
do Senatora
A więc pytaj, lecz nie ufaj,
Stosuj wszelkie śledztwa kruczki,
Gdyż byłoby wieczną hańbą
Płazem puścić takie sztuczki!
SCENA DZIESIĄTA
Ciż sami.
SENATOR
ostro, do Gromiwoi
Przebóg! Najpierw pragnę wiedzieć,
A wiesz, iż ja tutaj rządzę;
W jakim celu zamykacie
Gród przed nami na wrzeciądze?
GROMIWOJA
By ocalić te pieniądze,
Które wojnę podżegają.
SENATOR
Więc to pieniądz zażegł wojnę?
GROMIWOJA
z przekonaniem
Tak! On szczuje ludy zbrojne.
By Pejsandros mógł kraść przecie,
Oraz wojny apostoły.
Zawsze burdę wynajdziecie.
Niech więc sobie te warchoły
Łamią głowy, mózgi suszą,
Z tego skarbu nic nie ruszą!
SENATOR
Cóż więc zrobisz?
GROMIWOJA
Mam ci gadać?
My będziemy skarbem władać.
SENATOR
aż podskoczył ze zdumienia
Wy będziecie skarb dzierżyły?
GROMIWOJA
Cóż w tym złego, panie miły?
Czyż nie my szafujem godnie
Całym waszym mieniem doma?
SENATOR
To rzecz inna i wiadoma.
GROMIWOJA
Jak to inna?
SENATOR
Wszak, o nieba!
Pieniędzy na wojnę trzeba!
GROMIWOJA
Ale wojny nie potrzeba!
SENATOR
Jakże więc nasz kraj zratować?
GROMIWOJA
My zratujem.
SENATOR
ostro
Śmie żartować!
GROMIWOJA
Tak! Zaiste!
SENATOR
ironicznie
Dobra sobie!
GROMIWOJA
Chcesz, czy nie chcesz, ja to zrobię!
SENATOR
Eh, koszałki!
GROMIWOJA
Eh, opałki…!
Lecz my spełnim to bezkrwawo!
SENATOR
GROMIWOJA
Musim was ocalić, luby!
SENATOR
Choć nie chcemy?
GROMIWOJA
Spróbujemy.
SENATOR
A wam skąd do głowy wpadło
Nos do wojny kłaść tak naraz?
GROMIWOJA
I to wyznam.
SENATOR
ostro
Mów tu zaraz,
Lub cię batem..
GROMIWOJA
Słuchaj zatem,
Ale radzę – wstrzymaj łapę!
SENATOR
przyskakując
RODIPPE
zasłaniając Gromiwoję
Więc na pewno weźmiesz w papę!
SENATOR
do Rodippy
Sobie wróżysz, ty hijeno!
do Gromiwoi
Więc mów dalej!
GROMIWOJA
Słuchaj jeno141!
Czasu wojny długotrwałej
Myśmy siła142 złego… siła,
Od was, mężczyzn, znieść musiały,
A cierpliwość… z nami była!
Nie lza było słówkiem pisnąć,
Choć burzyła się krew na was.
Więc śledziłyśmy was ładnie
I, bywało, siedząc w domu,
Słyszym nieraz, jak zapadnie
Straszny wyrok złej uchwały
W sprawie ważnej! Więc ból dusząc,
Uśmiech kłamiąc… pełne sromu143,
Takeśmy się was pytały:
„Jakaż jest dziś treść układów?
Cóż tam uchwaliła Rada
Na kolumnach wyryć miejskich144?”
„Rzecz nie twoja – mąż powiada.
Milcz, nie pytaj!…” – Więc milczałam!
KRYTYLLA
Ja bym nigdy! jak świat światem!
SENATOR
To byś oberwała batem!
GROMIWOJA
SENATOR
Żywie Zeus, toć słuszna kara!
GROMIWOJA
oburzona
Jak to słuszna? Ten to chwali!
Czyż nam nie lza było radzić,
Nawet gdyście wariowali?
Gdy już jawnie – po zwyczaju —
Wrzeszczeliście na ulicach:
„Nie ma męża w całym kraju,
Nie ma zbawcy naród cały!”
Więc my wtedy obwołały
Sejm niewieści, by Helladę
Wyrwać z toni wspólną mocą.
Czekać jeszcze? Na co, po co?
Więc gdy zbawczą kobiet radę
Przyjąć chcecie sercem wdzięcznym,
I, jak my wpierw, milczeć, luby,
Ocalimy was od zguby!
SENATOR
Wy – nas? Bredzi ta kobiéta:
Nie ma zgody!
GROMIWOJA
Milcz… i kwita!
SENATOR
Milczeć?! Patrzcie tę gadzinę! —
Wobec ciebie, co na głowie
Czepiec nosisz? Raczej zginę!
GROMIWOJA
śpiew
A? Jeżeli to ci wadzi,
Masz ten czepek z moich rąk:
Niech go waść na główkę wsadzi
ubiera go w czepek
I niech… milczy tu z pokorą!
KRYTYLLA
dając mu wrzeciono i wełnę
Naści, panie, wełny krąg,
Naści i wrzeciono!
RODIPPE
daje mu koszyczek i len
Naści koszyk i lnu sporo!
GROMIWOJA
opasuje go zapaską
Tą zapaską opasz łono,
Żuj bób miękki, snuj przędziono,
Jak ta stara!
Lecz tymczasem:
„Baba niech się wojną para!”
Powszechny śmiech, uciecha, taniec.
STRATYLLIDA
Pozostawmy, o niewiasty,
konwie z wodą i te dzbany,
Połączmy się, aby razem
wodzić taniec rozśpiewany!
Przy tych słowach cały chór rusza na orchestrę w pląsie i śpiewie.
CHÓR BIAŁOGŁÓW
Antystrofa (Odśpiew)
Przenigdy ja w tańcu znużenia nie czuję,
Mych kolan nie zegnie omdlenie:
Z druhnami iść na bój śmiertelny ślubuję,
Bo ducha mężnego w nich cenię!
Na czole im świeci męstwo, wdzięk, ochota,
I miłość ojczyzny i mędrców promienie
I młodość, uroda i cnota!
STRATYLLIDA
do Gromiwoi
Opiekunko nasza mężna,
Palisz słowem, jak pokrzywa:
Idź, jak burza, nie ustępuj!
Los cię do zwycięstwa wzywa!